Gliwicki plac Piastów powitał mnie masami zimnego powietrza ze Skandynawii i ogólną wonią glutaminianu sodu. Żaden autobus nie jechał przez 20 minut, co poczytałem miastu za zniewagę.
Z tym większą godnością wystawiałem swe ciało na front atmosferyczny, aż przyszło załamanie. Odkryłem bowiem, że słupek, o który zawsze się opierałem, wracając ze szkoły, z zakupów, z kościoła, z rytualnych libacji - słupek noszący zakaz skrętu w prawo - znikł. Została po nim tylko szara naga jama. Szaranagajama.
Na jego miejscu stały dwie szare damy, o nie jednak nie wypadało się oprzeć. Podsłuchałem za to, że według jednej z nich prasa lajfstajlowa zapowiada powrót szarości na wiosnę. Szarości. Na wiosnę. Szarościnawiosnę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Cnotliwe jest użycie wielu przecinków i niewielu wykrzykników. Konfucjusz