O mnie

Moje zdjęcie
Literaturoznawca, antropolog. 2005 r. - laureat ogólnopolskiego konkursu na cykl wierszy (ex aequo z kilkunastoma innymi uczestnikami). 2010 r. - zaliczenie z logiki. W przyszłości liczy na kolejne sukcesy.

niedziela, 1 grudnia 2013

DROGA 969. HISTORIA PRAWDZIWA

W Zetce leciało Comment ça va. Długo czekał na dobrą nutę, bo ciągle puszczają Patrycję Markowską i inne gwiazdeczki – zamiast przypomnieć czasy, kiedy „życie było mocne, szybkość też niczego sobie”. Zwiększył głośność, żeby czuć w żebrach wibrowanie basu. Zapalił goździkową fajkę. Z wolna rozchodził się aromat luksusu, zagłuszając woń dawno nie pranej kurtki puchowej. Ostrowsko zalecało się omszałymi gontami, sidingiem gdzieniegdzie. Padał śnieg, ale wszystkiego nawet przez miesiąc nie przykryje.

Na szczęście wlokący się przodem autobus na Szczawnicę zwolnił przed wysepką z przejściem dla pieszych. Po prawej szkoła podstawowa. Ale przecież o tej porze wszystkie dzieci śpią w jeziorze. To był moment na nadrobienie dystansu. Ostro przyspieszył, skrzynia biegów szarpnęła siedzeniem. Tuż za wysepką wychylił się zza zasłaniającego widok autobusu – tak jak przypuszczał, nic nie jechało. Zresztą nawet gdyby. Od zawsze chciał umrzeć w ten sposób. Z fajką w ustach, z dobrą nutą w uszach. Z pełnym busem zadowolonych klientów.

Kraków (Wichury), 1 XII 2013