Jest
ciężko. Wszyscy tęsknimy za pastą u mamy. W nocy temperatura spada poniżej 20
stopni. Wczoraj wzięła nas taka ochota na wino, że po kryjomu zeszliśmy do wioski.
Zrywamy owoce z krzaka i jemy, tak po prostu, jak zwierzęta, nie ma nawet czasu czekać, aż sfermentuje i
swoje odleży w piwnicy. Dziś przed świtem zabraliśmy jednemu z wieśniaków
wieprza – upieczony na ognisku w niczym nie przypominał prosciutto. Czekamy z
utęsknieniem na zrzuty, bo zabrakło kawusi, pijemy zwykłą wodę artezyjską z etruskich pucharów. Kiedyż ta wojna się skończy? Od trzech miesięcy nie byłem w operze.
Kraków
(Wichury), 12 XI 2012
Podłe!
OdpowiedzUsuńTylko dlatego, że prawdziwe.
OdpowiedzUsuń