O mnie

Moje zdjęcie
Literaturoznawca, antropolog. 2005 r. - laureat ogólnopolskiego konkursu na cykl wierszy (ex aequo z kilkunastoma innymi uczestnikami). 2010 r. - zaliczenie z logiki. W przyszłości liczy na kolejne sukcesy.

czwartek, 16 listopada 2017

CORAZ LEPSZE TE CHOROBY ROBIĄ

Kiedyś to choroby średnie na jeża były. Nawet jak coś mnie łapało w liceum, to dalej na lekcje chodziłem. Bałem się, że jak matmę opuszczę, to już nigdy nie zrozumiem i nie zdam do następnej klasy. Ale teraz to wirusy-mutanty i bakterie antybiotykooporne krążą nad Europą, ptasia grypa szalonych krów i w ogóle. Stary człowiek bardziej szanować się musi.
Zaczęło mnie łamać w kościach. Wirus, mówię, wygrzać trzeba. Położyłem się w piernaty i leżę dzielnie cztery doby. Aż tu nagle budzę się rano i, zamiast wyzdrowieć, bardziej chory jestem. Czuję się jakby mnie pijawki od środka oblazły i jadły.
No to idę do lekarki, a ona na to: ostre zapalenie ucha, zapalenie zatok górnych i dolnych, zapalenie gardła, zapalenie spojówek. Zgarnąłem całą pulę. Rozgościły się w mojej czaszce te pijawki jak u siebie w domu. Ostatni raz czułem się tak źle, gdy za bajtla opróżniliśmy z kuzynem butlę Jacka Danielsa.
Ale uwaga - zażyłem dwie pierwsze dawki antybiotyku - no i łup. Na to sukinkoty nie były przygotowane. W ciągu paru godzin pozbyłem się całej flegmy, jaka zalegała mi w czaszce od dni paru. I w ogóle inaczej się po tym antybiotyku czuję! To znaczy, jakbym zaczął te pijawki jeść. Czyli nadal jak worek nieczystości, ale za to aktywny! I to jest właśnie siła nauki, mista White.
Morał z tej historii taki, że antybiotyki szanować trzeba. Cześć i chwała Aleksandrowi Flemingowi. I całej rodzinie jego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cnotliwe jest użycie wielu przecinków i niewielu wykrzykników. Konfucjusz