Niedawno Michał, mój przyjaciel, zabrał mnie na mrożoną lemoniadę. Dziewczyna podająca nam cytrynowy nektar pochwaliła się, że parę dni wcześniej podawała kawę na Forum Ekonomicznym w Krynicy. Ochrzaniła tam ważnego polityka, że się pcha bez kolejki, i, co najważniejsze, dostarczyła kofeinę OSOBIE ROKU.
- Wow - powiedziałem, ziewając. Tymczasem Michał zadał dobre pytanie. - No to jaką kawę pije pani premier?
Wtedy zrozumiałem, że zbliżamy się do czegoś wspaniałego. No bo ile można wywnioskować po kawie, jaką człowiek lubi! W sumie to nie wiem. Ale bliskie mi osoby są w mojej głowie na stałe związane ze swoją kawą. I prawie każdy pije ją nieco inaczej.
Na przykład moja matka chrzestna lubi parzoną z dwóch kopiatych łyżeczek. Woda musi być świeżo nalana do czajnika, doprowadzona do wrzenia tylko jeden raz i natychmiast wlana do kubka z wysoka, tak żeby kawka się ładnie pieniła. Znacie te idiosynkrazje. Coś to mówi o człowieku.
No to jaką kawę pije Beata Szydło? CZARNĄ.
- Słodzi?! - dopytywałem. - Nie - odparła baristka - nie słodzi.
No to teraz już wiecie. Czarna bez cukru. Jak przystało na najlepszą albo najgorszą premier od lat. Wniosek należy do Was.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Cnotliwe jest użycie wielu przecinków i niewielu wykrzykników. Konfucjusz