Niektórzy
fotografowie mają taki zwyczaj, że ładnie ubraną dziewczynę bezmyślnie sadzają
na czymś brudnym.
W ten sposób tworzy się efektowny kontrast – ona zrobiona jak na wesele, chętnie bym ciotkom przedstawił, a dookoła
ten cały syf – tynk się osypuje, olejna farba odłazi od drewnianych okien –
uroda lśni niczym diament
w popiele. Owszem, na mnie też to robi wrażenie, przypominają się te
wyrzekania mamy, że niedzielne spodnie wybrudzę. Mam ochotę krzyczeć: dziewczyno, te schodki są omszałe, tam psy sikały!
A ona siedzi i nerki przeziębia.
Podobnie
ze zbożem. Nie
jestem w stanie odczuwać normalnej skopofilii, obce są mi podniety tchórzliwych
ekshibicjonistów, którzy nigdy tego nie robili na zewnątrz, ale lubią
popatrzeć. Ja chodziłem do pruskiej szkoły, normy społeczne mam
głęboko zinternalizowane. Kiedy widzę takie zjawisko, chciałbym wytrząsnąć te
paskudne mrówki ze sweterka, zakryć nagie piersi i powiedzieć: nie musimy w zbożu, jak jacyś wieśniacy, tata mi pożyczył golfa trójkę.
Jestem zresztą alergikiem. Chodź, skarbie, bo cię przewieje.
Zresztą
pół biedy, jeśli łan dojrzały, ale na te gołe w śniegu naprawdę nie
mogę patrzeć. Jak można się napawać widokiem takiego
nieszczęścia? Przypominam sobie oglądaną w dzieciństwie reprodukcję
socrealistycznego obrazu, w którym piękna kobieta, całkiem naga, okrywa swoją
córeczkę ostatnim elementem konfekcji. Z nieba sypią się płatki śniegu, jak łzy aniołów.
Dziewczyn na torach
też nie mogę oglądać w spokoju. Jak bumerang wracają wspomnienia ze służbą
ochrony kolei i znowu płaczem mamy: przecież coś się mogło stać! I kto dopierze spodnie całe ze rdzy czy innego smaru? Zresztą
mandacik dostaniesz, koleżanko, ładne wyglądanie nic nie pomoże.
A najgorsze te wszystkie panienki w białych bluzeczkach i
kraciastych mini – jak przez pysk strzelił przypominają mi maturę. Wolę już normalne porno, w łóżku i po nagu, bez
przebieranek i perwersji. Może być trójkąt, kwadrat i rozgwiazda. Byle po
Bożemu.
Kraków
(Wichury), 24 VI 2012
W sumie sympatyzuję z empatią... ale taka niepodatność na popularne społecznie fantazje chyba faktycznie tylko pruską szkołą się tłumaczy.
OdpowiedzUsuńDobrze pan budujesz komizm. I język ładny.